przebudzenie

Obudziłam się na miękkim posłaniu pod kaloryferem przy oknie, za którym wieje wiatr i zacina jesiennym deszczem. Dostałam wodę do picia, bo na jedzenie jeszcze za wcześnie. Musi upłynąć kilkanaście godzin, zanim moje wnętrzności zaczną normalnie funkcjonować. Rozglądam się wokół z obawą i zaciekawieniem. Blondyna często przychodzi do mnie i sprawdza, czy dobrze się czuję. Delikatnie mnie głaszcze i przemawia miłym głosem – obiecała, że zostanę u nich na zawsze. Czyżby spełniło się moje marzenie, czy wreszcie znalazłam ciepły, spokojny, kochający dom? Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Chyba mam halucynacje po tej narkozie.

No Comments Yet.

Leave a reply