sama

Zimno, obco, głód i samotność. Pod stertą kartonów znalazłam kryjówkę przed ludźmi i groźnymi psami. Wczoraj siedziałam skulona na krawężniku pod wysokim blokiem. Przechodziło mnóstwo ludzi, lecz nie reagowali na moje proszące miauczenie. „Rasa panów” obrzucała mnie wrogimi spojrzeniami. Znikali w swoich ciepłych zasobnych mieszkaniach. Nagle zza rogu wybiegł chłopiec z ogromnym psem, gdy mnie spostrzegł, spuścił brytana ze smyczy. W jednej sekundzie ujrzałam nad sobą wielką paszczę żądną krwi. Strach sparaliżował moje ciało. Nigdy nie miałam do czynienia z takim potworem. Instynktownie zjeżyłam sierść, aby powiększyć się optycznie w oczach napastnika. Ten zatrzymał się gwałtownie. Stężenie adrenaliny wywołane stresem uruchomiło resztki sił drzemiących w moich osłabionych i zmarzniętych mięśniach. Dzięki temu mogłam wykonać najdłuższy skok w moim życiu na stojący nieopodal kontener. Wylądowałam w stercie śmieci. Byłam chwilowo bezpieczna.

No Comments Yet.

Leave a reply